Raz na kilka lat trafia się wyścig, który zapisuje się w pamięci na zawsze. Taki wyścig oglądałam wczoraj (dzisiaj oglądałam powtórkę :D) – Finał Pucharu Świata MTB 2018 w La Bresse we Francji. Trasa bardzo techniczna, trudna, błotnista, do tego najwyższa stawka – ostatnie punkty do zdobycia. Na starcie same znakomitości: moja ulubienica Jolanda Neff, bardzo dobra w tym sezonie Annika Langvad i deptające im po piętach Emily Batty, Pauline Ferrand-Prévot czy Alessandra Keller. Każda z nich ma inny styl jazdy, każda ma inne zalety.
Główne faworytki? Tylko dwie…
i Annika Langvad
Kiedy zobaczyłam przejazd trasy od razy wiedziałam, że to trasa dla Jolki. Ona jest znakomita technicznie. Wśród obecnej czołówki kobiet to Jolanda Neff najlepiej radzi sobie w trudnym terenie. Kamienie, korzenie, błoto, dla niej to nie ma znaczenia. Jak istotna to część umiejętności przekonała się Langvad. Długą sekcję błotno – kamienisto – korzeniową na każdym okrążeniu pokonywała pieszo, wiele razy widać było niepewność na przeszkodach.
Ale ja nie o tym… ja o Jolce – Jolandzie Wszechmogącej Neff.
Startują… Pierwsze okrążenie, Jolka na czele. Jak zwykle :).
Niestety na drugim okrążeniu łapie kapcia! „Rany Boskie – krzyczę – nie dzisiaj, nie podczas finału!”… a ona czekała na rower, mijały ją kolejne zawodniczki. Trochę długo to trwało… Ale przecież da radę! To dopiero drugie okrążenie! Ruszyła. Wjechała na 3 okrążenie. Goniła ile sił w nogach. Nagle widzę, że jedzie na kapciu. Znowu! Co za pech! Kolejna strata czasu… teraz to już chyba trudna do odrobienia.
Nie liczyłam na wiele, chciałam żeby Neff była na pudle. Nagle zobaczyłam, że wstąpiło w nią coś tak zaciętego, jakby walczyła o życie. Tam gdzie inne zawodniczki prowadziły rower, Jolka jechała. Na zjazdach gnała jak burza. Technika jazdy na najwyższym poziomie. I to jej pomogło. Nie wahała się tam gdzie inne zwalniały. Na 4 okrążeniu dogoniła czołówkę, coś wspaniałego! Na 5 piąte okrążenie wjechała czwarta ze stratą 24 sekund, na szóste pojechała jako pierwsza! No i tak już zostało. WYGRAŁA!!! To było niewiarygodne, wspaniałe i cudowne jednocześnie! Sama Jolanda na Instagramie napisała: „WHAT A RACE. Simply THE most exciting race of my life. Can‘t even find the words… ”
Wiecie co? Kiedy Jolanda przekroczyła linie mety… popłakałam się z radości i z ogromu emocji. Nasza Jolka kochana! Uwielbiam patrzeć jak jeździ, uwielbiam patrzeć na jej sztuczki przy pokonywaniu mega trudnych przeszkód. Kross zdobył się na najlepszą rzecz na świecie kiedy namówił Jolkę na współpracę.
Jolka jesteś najlepsza! Dzięki za te emocje! 😀
Obejrzyjcie wyścig, jeśli nie widzieliście. Polecam z całego serca! Miłego odbioru! 😀