Karin Stanek śpiewała, że „Chłopiec z gitarą byłby dla niej parą”. Parafrazując tekst piosenki mogę śmiało napisać, że „Chłopiec z rowerem byłby moim celem”. Jako rowerzystka uważam, że posiadanie do pary rowerzysty pod wieloma względami jest lepsze od pary nie-rowerzysty.
Będzie więc o tym dlaczego randka, zaangażowanie czy małżeństwo z rowerzystą jest lepsze. Niemniej, dla równowagi oprócz zalet wspomnę i o wadach.
Oboje posiadają N+1 rowerów.
Optymalna ilość rowerów w parze to N+1, gdzie N to liczba obecnie posiadanych przez parę rowerów, a 1 to planowany zakup. Rowerowe pary zawsze odczuwają smutek, kiedy słyszą opowieści znajomych, którzy muszą przekonywać swoje drugie połowy, że koniecznie potrzebny jest im kolejny rower. Osobie nie-rowerzyście trudno zrozumieć, że jedna osoba-rowerzysta potrzebuje więcej niż jednego roweru. Pary rowerowe korzystają z okazji zakupów partnera, bo zawsze mogą kupić coś rowerowego dla siebie.
Oboje rozumieją, że rower może być ważniejszy niż dom/ogród/inne prace.
Nie chodzi o to, że rowerowa para mieszka w bałaganie, że zaniedbuje ogród, czy porządki. Taka para po prostu docenia zalety jazdy na rowerze. Oboje wiedzą, że po rowerowym wypadzie są szczęśliwi i nic wielkiego się nie stanie, jeżeli prace domowe na chwilę zejdą na dalszy plan.
Oboje mogą być sportowymi masażystami.
Wszystkich rowerzystów dopadają bóle związane z jazdą. Partner rowerzysta doskonale to rozumie i chętnie wymasuje dolną część pleców, łydki czy uda, tym bardziej, że w zamian otrzyma to samo.
Oboje widzą świat podobnie.
Para rowerowa nie ma problemu z planowaniem wolnych dni, czy wakacji. Łączy ich pasja i chęć oglądania świata z roweru. Planowanie sprowadza się do wybrania celu, a nie sposobu spędzania czasu. Pary rowerowe uwielbiają jeździć razem na rowerze, mogą więc planować wspólny czas i robić to, co oboje kochają.
Oboje dają sobie czas na jazdę.
Rowerowa para rozumie, że wyjazd rowerem to nie wyjście po bułki i nie trwa 15 minut. Kilka godzin to norma i nie ma problemu z zerkaniem co chwilę na zegarek z pytaniem, czemu to trwa tak długo?
Oboje rozumieją stres związany z jazdą.
Rowerowa para rozumie, że start w wyścigu, czy maratonie może wiązać się z nerwami, czy strachem. Startując razem wspierają się wzajemnie, czują większe wparcie, bo wiedzą, że partner rozumie jak to jest.
Oboje chcą oglądać kolarstwo w TV.
Nie-rowerzysta nie rozumie jak można godzinami patrzeć na kolarzy, którzy.. tylko jadą. Para rowerowa nie ma tego problemu. Taka para wspólnie zasiada przed telewizorem z prażoną kukurydzą, ciastkami, czy przekąskami i godzinami śledzi wyścigi kolarskie. Razem przeżywają wyścig odczuwając podobne emocje, razem wykrzyczą ‚pchamy, pchamy’, razem poczują wirtualne zmęczenie i ból nóg podczas wspinaczki peletonu na podjazdach.
Oboje kochają swoją pasję i siebie nawzajem.
Znajomi powiedzą, że rowerowa para zwariowała kiedy pokazuje rowerowe selfie. Ale oni oboje uwielbiają jeździć na rowerze, a kiedy robią to wspólnie radość jest jeszcze większa. Para rowerowa kocha rowery i siebie nawzajem.
Oboje rowerowymi gadżetami chcą zapełnić dom.
Możliwości jest moc, od tapet czy pościeli z motywem rowerowym po gadżety wykonane z rowerowego recyclingu.
Oboje z przyjemnością urządzą rowery ślub.
Para rowerowa co do tematu przewodniego ślubu będzie zgodna, rower i już: jazda na rowerach do ślubu, szpaler z kół rowerowych, obowiązkowo rowerowy tort i podróż poślubna z rowerami w tle.
Tyle dobrego teraz wady…
Oboje będą poszukiwać par do swoich rękawiczek, czy skarpet.
Zdarza się ‚pożyczyć’ skarpety, nogawki, kamizelki. Taki to już los…
Oboje będą głodni w tym samym czasie
Po wypadzie rowerowym dwoje bardzo głodnych ludzi znajdzie się pod tym samym dachem, trzeba to jakoś rozwiązać.
Oboje będą walczyć o miejsce dla swojego roweru.
Już wpomniałam, że rowerzyści posiadają rowerów N+1. Niestety domy, szopy, garaże nie są z gumy i z czasem może zabraknąć miejsca dla rowerów. Padnie pytanie, czyj rower ma być sprzedany jako pierwszy?
Podsumowując: życie w rowerowej parze jest lepsze. Nie trzeba się tłumaczyć z zakupu kolejnej rowerowej koszulki czy rękawiczek. Nie trzeba prosić o zezwolenie na kolejny wyjazd na maraton. Nie trzeba tłumaczyć, że treningi muszą odbywać się systematycznie i trwają. Nie trzeba tłumaczyć, że w domu powinien być zapas makaronu i dżemu. Tak więc chłopiec z rowerem byłby idealny, gdyby nie to, że miłość jest ślepa i nie rozumie pewnych kwestii.
Wszystkim szczęścia życzę ????
Zdjęcia: internet online project planner. Pomysł: totalwomenscycling.com
Czy to w ogóle możliwe, żeby istniała taka para rowerowa?
Brzmi bardzo optymistycznie aczkolwiek jak zbiór tego wszystkiego z czym sporo osób (i ja) się boryka – brakiem drugiej połówki do jazdy. Pozdrawiam serdecznie… i zazdroszczę 🙂
Otóż prawda jest taka, że ja też nie spotkałam takiej drugiej połówki. Natomiast znam osobiście parę kolarską…. jedną. Są mega szczęściarzami! 😀